Często wydaje się nam, że to świat podkłada nam przysłowiowe kłody pod nogi, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają nam realizację naszych planów. Wielu ludzi tak właśnie myśli o tym co się dzieje w ich życiu. Kiedy jednak przejmiemy pełną odpowiedzialność za to co się wydarza w naszym życiu zrozumiemy, że to my jesteśmy twórcami swojej rzeczywistości wtedy zaczyna się w nas głęboka zmiana. Przestajemy patrzeć na to co się wydarza wokół nas jak na przypadek, ale zaczynamy dostrzegać powiązania pomiędzy tym co się dzieje w nas, a tym co się wydarza na zewnątrz. Oczywiście nie jesteśmy wolnym atomem, który sobie robi co chce – inni jak najbardziej mają na nas realny wypływ. Żyjemy w świecie 7 miliardów twórców i kiedy większość z nich wierzy, że coś się nie da zrobić to ta wiara ma realne przełożenie na całą planetę i oczywiście na nas. O tym jednak jak duży będzie to wpływ decydujemy już my sami. Kiedy bierzemy pełną odpowiedzialność za to co się dzieje w naszym życiu wtedy przenosimy naszą energię z walki z innymi, z systemem, do rozpoznania co ja właściwie samrobię, że tak wygląda moja rzeczywistość. Zaczyna sie proces poznawania swojej podświadomości oraz nadświadomości, które mają tak naprawdę decydujący wpływ na nasze tu i teraz. Zaczynamy się konfrontować z ograniczającymi przekonanimi na swój temat, niezdrowymi nawykami, przyzwyczajeniami, które nie pozwalają nam żyć tak jakbyśmy naprawdę chcieli.
Jak zmierzyć się ze swoimi wewnętrznymi ograniczeniami?
Jest to złożony proces, ale na pewno jest kilka rzeczy, które potrzebujemy zrobić jeżeli chcemy wprowadzić realną zmianę do swojego życia.
– Po pierwsze jest to chęć w ogóle zmierzenia się z tym co się obecnie dzieje w naszym życiu. Szczerego odpowiedzenia sobie na pytania: czy jestem szczęśliwa/y? Czego mi brakuje? Co potrzebuję, żeby czuć się spełnioną/ym? Bez odpowiedzi na te pytanie nie będę wstanie ruszyć z miejsca, bo nie będę wiedzieć w jakim kierunku. Poza tym mogę będę wiecznie się oszukiwać, że przecież wcale nie jest aż tak źle – przecież inni mają gorzej. Nieprawdaż?
– Po drugie wprowadzenie zdrowej samodyscypliny – tam gdzie ona rzeczywiście jest potrzebna. Kilka lat temu widziałam TEDx, w którym mówczyni, której imienia niestety nie pamiętam, podaje jedne magiczne rozwiązanie na nasz problemy- jeżeli masz coś zrobić to po prostu… zrób to!!! Jeżeli czegoś nie zrobimy to po prostu nie zostanie to zrobione 🙂 Proste? Oczywiście gdyby to było takie proste… Jeżeli ktoś nie wypracował w sobie w młodości umiejętności samodyscyplinowania się to wprowadzenie jej do swojego życia będzie wymagała od niego sporego wysiłku, ale da się! Jeżeli inni ludzie potrafią to my też. Tutaj też bardzo ważne jest podjęcie decyzji i uświadomienie sobie, że inaczej pewnych rzeczy nie osiągnę. Jak mam schudnąć jak jem za dużo i się nie ruszam? Żadna magia nie zadziała dopóki nie ruszymy się z kanapy, nie przestaniemy niezdrowo jeść to nasza wymarzona cyfra nigdy nie pojawi się na wadze.
– Po trzecie uświadomienie sobie wypartych emocji oraz przekonań, które mamy na swój temat. Jest to bardzo ważne, ponieważ one działają w naszej świadomości jak program w komputerze. Jeżeli podświadomie wierzę, że nie mogę być szczęśliwa to nieważne jak dużo dobrego wydarzy się w moim życiu ja nadal będę skupiać się na tym co jest trudne. Podobnie zamrożone w nas stare emocje stoją za wieloma „dziwnymi rzeczami”, które robimy w swoim życiu. Dlaczego nie dążymy do tego co naturalne, harmonijne i zdrowe? Jeżeli dla naszego ciała ćwiczenia są dobre to dlaczego ich nie robimy? Jeżeli jedzenie pewnych potraw nam nie służy to dlaczego je jemy? To są tzw. małe zachowania autodestrukcyjne, za którymi mogą się chować wyparte emocje. Na przykład kiedy byliśmy dziećmi dostawaliśmy słodycze w jakiś miłych momentach – podczas świąt, urodzin, spotkań rodzinnych. Poza tym jednak w naszej rodzinie nie było tak słodko, na przykład była przemoc domowa, a mama była często smutna. I teraz w chwilach napięcia sięgamy po nie, żeby poprawić sobie nastrój. Dla naszej podświadomości słodycze stają się sposobem na ucieczkę przed tym co trudne, dzięki nim odcinamy się od smutku, żalu, złości. Jeżeli chcemy przestać jeść słodycze to potrzebujemy zmierzyć się z emocjami, które w danej chwili się w nas pojawiają – przestać przed nimi uciekać, a pozwolić sobie ich świadomie doświadczyć. Inaczej nawet bardzo silna samodyscyplina nie pomoże nam zapanować nad odruchem sięgania po słodycze kiedy czujemy się źle.
– Aby pójść dalej potrzebujemy połączyć samodyscyplinę ze słuchaniem oraz podążaniem za tym co w naszej duszy gra. Kilka lat temu myślałam, że to właśnie umiejętność płynięcia na fali swojej wyższej świadomości jest tym co zaprowadzi mnie do tego co jest dla mnie naturalne i najlepsze. I trochę wszystko stanie się samo, bez oporu, lekko. Dziecinne? Nie do końca, bo w pewnym sensie tak się właśnie dzieje. To umiejętność doświadczania tego co się dzieje w danej chwili, konfronotowania się z emocjami, z różnymi stanami – powoduje, że nic nie jest spychane do podświadomości. Równocześnie nieprzywiązywanie się do jakiś koncepcji tego jak ma być, nierobienia sobie dokładanych planów na wszystko powoduje, że nasza dusza ma przestrzeń na podesłanie nam fajnych niespodzianek. Umiejętność podążania za swoim sercem to ostatni i pewnie najważniejszy klucz do dobrego życia.
Dobre życie jest w naszych rękach, dlatego już dzisiaj warto zrobić jakiś ruch w jego kierunku. Może to być na przykład decyzja, że dzisiaj uśmiechnę się do siebie samej/samego przynajmmiej kilka razy. To tak na dobry początek dnia, a może i nowego życia