Jest takie popularne powiedzenie „Chcesz rozśmieszyć Boga – opowiedz mu o swoich planach”. Ja boleśnie doświadczyłam znaczenia tych słów w styczniu. Nowy rok miał mi przynieść ruszenie z kopyta w wielu moich sprawach – szczególnie zawodowo chciałam się dookreślić, startując z kilkoma nowymi projektami, nad którymi myślałam już od dawna, ale cały czas przekładałam na później ich realizację. Miał między innymi ruszyć mój program dla kobiet – „Odzyskiwanie mocy”. Moim partnerem przy tym programie stał się portal i magazyn dla kobiet „Miasto Kobiet” (moc wdzięczności dla wspaniałych kobiet tworzących tę przestrzeń). Pomyślałam, że jeżeli nigdy nie miałam reklamy, a teraz ją będę miała, to na pewno będzie nie wiadomo co – takie ho ho. No cóż, okazało się, że „nie wiadomo co” ziściło się, ale raczej w drugą stronę :). Po pierwszym szoku zaczęłam działać, ale miałam poczucie, że te działania nic nie zmieniają – a nawet pogarszają sytuacje. Zaczęłam się więc siebie pytać dlaczego tak się dzieje? Co robię źle? O co w ogóle chodzi?
Moje samopoczucie oraz sytuacja pogarszały się z dnia na dzień – tym bardziej, że sfery, które zazwyczaj działały u mnie w swoim rytmie i bez większego wysiłku, nagle też przestały działać. Kiedy dotarło do mnie w pełni co się dzieje rozpętała się we mnie emocjonalna burza, w której złość przeplatała się z atakami wręcz histerycznego płaczu. Przecież miało być tak pięknie, a tu nie dość, że nie ruszyłam do przodu, to jeszcze cofnęłam się do jakiś prapoczątków.
Ja już tak mam – zboczenie zawodowe – że nawet w najsilniejszych emocjach zachowuję kontakt ze swoim wewnętrznym obserwatorem, który cały czas zadawał te same pytania: „Skąd aż takie emocje? Przecież nie z powodu porażki zawodowej? Kto tak naprawdę płacze? I z jakiej przyczyny?” I tak w kółko. Wpadłam jednak w emocjonalny wir, w którym zupełnie straciłam kontakt ze swoją duszą. Moja wewnętrzna dociekliwość nie dawała mi jednak spokoju i krok po kroku dochodziłam do bardzo ważnych dla mnie odpowiedzi.
I tak:
-
Niestety tak mam, że jak chcę innym pomóc w czymś to następuje od razu weryfikacja tego, co u mnie. Poczułam na własnej skórze co dla mnie znaczy odzyskać swoją moc w pełni. Ja mam to zrobić trochę bardziej niż uczestniczki programu, być o krok przed nimi. Dla mnie jednak ten krok okazał się być milowym krokiem w mojej świadomości.
-
Bardzo bałam, że to kim jestem nie zostanie zaakceptowane poza pewnym środowiskiem. Wiadomo, że w naszej kulturze liczy się wykształcenie, konwencjonalne sposoby zdobywania wiedzy etc. A ja czerpię z własnego doświadczenia, wewnętrznej mądrości oraz prowadzenia nauczycieli, którzy sobie hulają w wyższych wymiarach. Tutaj żadnych dyplomów się nie daje. Za to mogę zaświadczyć, że ta droga należy naprawdę do najtrudniejszych – o wiele łatwiej jest skończyć jakąś szkołę – przysięgam. I chętnie bym to zrobiła, ale czuję, że to nie jest moja ścieżka!!! Jeżeli chcę być wierna sobie i temu co chcę przekazywać innym, czyli jak ważne jest połączenie z własnym sercem i zaufanie do jego prowadzenia. Reszta oczywiście też jest ważna, ale ja po prostu reprezentuję ten nurt pracy z ludźmi – czuciowy, intuicyjny. Dlaczego ma być on mniej ważny od innych???
-
Ponieważ bałam się odrzucenia to go doświadczyłam w pewien sposób. Nie mam jednak złudzeń, że to odrzucenie odbywa się tak naprawdę we mnie. I tutaj dochodzę do kluczowych przemyśleń oraz wglądów jakie pojawiały mi się podczas tego całego procesu. Zobaczyłam wyraźnie tę część mnie, która delikatnie mówiąc podcina mi skrzydła, zanim ktokolwiek inny to zrobi. Spotkałam się z moim wewnętrznym krytykiem (można tę figurę nazwać inaczej, na przykład po prostu cieniem, ale dla mnie określenie „wewnętrzny krytyk” jest w tym momencie najbardziej trafne)
-
Dosłownie mnie olśniło – zobaczyłam jak bardzo sama sobie robię krzywdę poprzez tę część mojej świadomości. Oczywiście wiedziałam to już od bardzo dawna, ale po raz pierwszy dostrzegłam dosłownie setki sytuacji w moim życiu, w których on działał i te, w których działa nadal. Wewnętrzny krytyk pełni też pozytywną funkcję w naszej świadomości, ponieważ potrafi przewidzieć negatywne konsekwencje różnych naszych działań, pokazuje też nam nasze słabsze strony. Jeśli jednak jest za silny, to po prostu staje się totalnie destrukcyjny dla naszej psychiki, a w konsekwencji dla naszego życia.
.
Wewnętrzny krytyk i co dalej?
Pozbycie się go w okamgnieniu pewnie się zdarza niektórym, niestety u mnie się tak nie stało. Nadal jest we mnie i nadal komentuje różne sfery mojego życia. A ja stałam się na niego jeszcze bardziej uważna – jeżeli sugeruje, że czegoś nie umiem, nie powinnam, nie wypada to sobie sprawdzamy, czy rzeczywiście tak jest 😉 To jest moje życie, w tej wersji żyję tylko raz, więc podjęłam decyzję, że podążam za tym co czuję, co mnie woła – niezależnie od tego czy to się podoba, czy też nie podoba tej części mnie. Czuję, że to mój obowiązek polubić siebie i pozwolić sobie na pełne rozwinięcie moich skrzydeł. I polecieć najlepiej jak umiem i śpiewać głośno pieśń serca, chociaż przez większość życia mój krytyk zabraniał mi śpiewać 😉
.
Jak sobie radzić z wewnętrznym krytykiem
Krytyk jest nierozerwalnie związany z naszymi negatywnymi doświadczeniami oraz emocjami z nimi związanymi. Nie mógłby nam nic zrobić – zapewne w ogóle nie pojawiłby się w tej destrukcyjnej formie gdybyśmy nie przeżyli różnych mniej lub bardziej niemiłych sytuacji w naszym życiu. Może nami manipulować, ponieważ zna wszystkie nasze najsłabsze punkty. Teoretycznie istnieje po to, żeby chronić nas przed tym, aby się one nie powtórzyły, ale w efekcie jego działania mogą przynieść jeszcze większe szkody. Tak jak pisałam wcześniej on nie zniknie tak po prostu z naszego życia – trzeba się jakoś dogadać z tą częścią naszej świadomości. Zrozumieć co tak naprawdę stoi za jego krytyką, czy nawet agresją i spróbować to oczyścić, uwolnić, zintegrować etc.
Moje techniki pracy z wewnętrznym krytykiem oraz emocjami jakie wywołuje jego figura:
-
Po pierwsze obserwuję swoje myśli – szczególnie w trudnych sytuacjach analizuję swoje reakcje. Jeżeli zauważę, że to co pojawiło się w mojej głowie jest nieadekwatne do sytuacji to mówię sobie coś w tym stylu: „Zobacz, tutaj naprawdę Ci zależy, dlatego bardzo się boisz, że Ci nie wyjdzie. To dobrze, że Ci zależy, ale po co się za to karać? Masz prawo do tego, żeby robić to co czujesz, co lubisz, to w czym się realizujesz.” Ważne jest, żeby nazwać to, co się naprawdę dzieje (na tyle na ile jesteśmy na to gotowi), a wtedy to co było dotychczas w naszej strefie nieświadomości przenosi się do świadomości, gdzie możemy z tym coś już zrobić.
-
Moc działania wewnętrznego krytyka jest tym większa, im silniejsze są emocje, które uaktywnia w nas jego krytyka.
Jeżeli u mnie pojawiają się silne emocje, które wywołała we mnie krytyka wewnętrzna lub też zewnętrzna, to po prostu pozwalam się im wyrazić, ale zachowując przytomność umysłu. Wyrażam wtedy intencję, że chcę się z nich oczyścić, uwolnić – równocześnie zrozumieć skąd one pochodzą. Nie zawsze jest to jednak możliwe w pełni, „już i natychmiast”. Szczególnie te mocniejsze dla nas tematy oczyszczają się stopniowo, ale każdy kto obserwuje uważnie siebie zauważy, że to się rzeczywiście dzieje. I jeszcze jedna uwaga co do oczyszczania się ze starych emocji – każdy z nas jest inny i ma za sobą różne doświadczenia (choć często pozornie tak podobne), dlatego nie warto się porównywać.
-
Praca z przekonaniami, czyli sprawdzanie. Zanim coś przykrego wydarzy się w naszym życiu, sprawdzamy co tak naprawdę myślimy o sobie i o świecie. Przekonanie to takie zdanie, które pełni funkcję programu w naszej podświadomości. Na przykład jeżeli wierzymy, że nie mamy prawa do szczęścia w miłości, to wtedy kiedy ta miłość naprawdę puka do naszego życia to nieświadomie się od niej odcinamy. Z przekonaniami można pracować na setki sposobów, nie będę tutaj wchodzić w szczegóły. Na pewno warto je rozpoznać, sprawdzić co się za nimi kryje i przetransformować w coś pozytywnego.
Jestem w procesie odzyskiwania swojej mocy, możliwe, że jest to dla mnie projekt na całe życie. Na pewno jestem w miejscu, w którym wiem kim jestem i wiem jakie wartości chcę wnosić do świata – myślę, że to już i tak naprawdę bardzo dużo.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o samym programie „Odzyskiwanie Mocy” to zapraszam na tę podstronę.
https://serceziemi.pl/przestrzen-przemiany/program-odzyskiwania-mocy-dla-kobiet/