Prokrastynacja, czyli zamrożone działanie

Co to jest prokrastynacja?

To jest naprawdę bardzo męcząca przypadłość – zaburzenie psychiczne, które polega na przekładaniu, odkładaniu w czasie wykonania zaplanowanych wcześniej działań. Pomimo świadomości, że takie zachowanie spowoduje nieprzyjemne konsekwencje. W skrajnej formie osoba na nią cierpiąca nie jest wstanie w ogóle nic zrobić na czas, przesuwa w nieskończoność terminy i często ostatecznie poddaje się, pomimo iż naprawdę chciała wykonać zadanie. W moim przypadku prokrastynacja ujawnia się najbardziej kiedy mam coś napisać. Jest to absurdalna dla mnie sytuacja, ponieważ ja bardzo lubię pisać – przynajmniej tak mi się wydaje na poziomie świadomym ;). Największą trudność sprawia mi wystartowanie z pisaniem – wiem, że jak już „coś we mnie puści”, to wtedy tekst powstanie bardzo szybko. Doświadczam wówczas dosłownie potoku słów – tak ja teraz – które nagle chcą się wydostać wszystkie równocześnie. Pomimo tego, że wcześniej nie byłam w stanie sklecić ani jednego sensownego zdania. Co się właściwie dzieje w moim mózgu? Skąd taki nagły przeskok z totalnej wręcz niemożności napisania czegokolwiek – do sytuacji kiedy bez problemów piszę jednym ciągiem dwie strony?

Jak działa mózg prokrastynatora?

Jedna z teorii dotyczących prokrastynacji mówi, że wynika ona z konfliktu pomiędzy układem limbicznym a korą przedczołową. Układ limbiczny bierze udział w regulacji zachowań emocjonalnych oraz stanów emocjonalnych, między innymi zawiaduje układem nagrody, który wydaje się być kluczowy w kwestii zrozumienia tego jak zachowuje się mózg „przekładacza”. Zjedzenie smacznego obiadu, tabliczki czekolady, czy dobry seks pobudza ten układ i w efekcie doświadczamy przyjemności. Kiedy jednak nie potrafimy dawkować sobie owej przyjemności, czy fachowo mówiąc odwlekać jej w czasie, wtedy możemy mieć poważne problemy. U prokrastynatorów – układ limbiczny wygrywa i zamiast dostarczyć sobie przyjemności po wykonaniu zadania, dosłownie dają się wciągnąć w ciąg niby przyjemnych czynności takich jak rozmawianie ze znajomymi na Facebooku, przeglądanie śmiesznych filmików na YouTubie czy na przykład pieczenie ciasta. W sumie nieważne jest to, co „przekładacz” robi zamiast swojej pracy, to mogą być naprawdę dziwne rzeczy. Na przykład segregowanie skarpetek czy też planowanie wakacji z półrocznym wyprzedzeniem, ważne jest, aby ta czynność była mniej wymagająca niż zadanie, które musi zrobić. Niestety (albo na szczęście) kora przedczołowa czuwa, jest ona takim strażnikiem racjonalności naszych zachowań – to właśnie w tym obszarze mózgu planujemy nasze działania i analizujemy ich konsekwencje. To ona przypomina nam o naszych obowiązkach, dzięki niej zadajemy sobie sprawę co się stanie jeżeli ich nie wykonamy. W świadomości osoby borykającej się z prokrastynacją często rozgrywa się prawdziwy dramat, ponieważ zastępcze czynności przynoszą jedynie chwilową przyjemność, która bardzo szybko zostaje zamieniona w poczucie porażki i bezradności. Przecież zamiary mieliśmy dobre, niestety coś po drodze ciągle ściąga nas z wytyczonego wcześniej kursu. Nieustanne powtarzanie się takich sytuacji może bardzo negatywnie odbijać się na psychice oraz życiu prokrastynatora.

Czubek góry lodowej

Powyżej opisana przeze mnie teoria jest tylko małym fragmentem wiedzy na temat tego bardzo powszechnego zaburzenia. Badania wskazują, że większość ludzi cierpi na prokrastynację w tej czy innej sferze swojego życia. Kiedy ja szukałam sposobu na poradzenie sobie z tym zaburzeniem – znalazłam masę porad w stylu „zacznij, zmuś się, później już będzie tylko łatwiej”, „zaplanuj sobie pracę, podziel ją na mniejsze odcinki”, „wyobraź sobie, że już to robisz i sprawia ci to przyjemność”. Te porady są dobre, ale mi niewiele pomogły i podejrzewam, że wielu innym osobom też na niewiele się zdały. Na razie nikt tak naprawdę nie wie jak sobie skutecznie poradzić z prokrastynacją i niestety nie ma na nią żadnego cudownego lekarstwa.

Inna perspektywa

Jakiś czas temu trafiłam na artykuł, w którym moje ulubione, upierdliwe zaburzenie zostało opisane z zupełnie innej perspektywy niż zazwyczaj. Opisano w nim badania, z których wynikało, że ludzie cierpiący na prokrastynację, to osoby bardzo inteligentne, których proces rozwiązywania, czy też przygotowywania się do zadania przebiega w dużej mierze w podświadomości. Tak jakby prokrastynator, podczas tego procesu nieustannego przekładania, tak naprawdę cały czas pracował nad danym temat, prowadził jego głęboką analizę. Osoby obowiązkowe, które nie ulegają tak swoim emocjom oraz potrzebie przyjemności, wykonają zadanie szybciej, ale nie zawsze ono będzie na takim poziomie. To nie oznacza oczywiście, że jeżeli ktoś jest dobrze zorganizowany to jest mniej inteligentny. Po prostu mózg prokrastynatora działa trochę inaczej i jeżeli uda mu się pokonać swoją przypadłość to ma szansę zrobić coś bardzo dobrze. Podkreślam jednak, że „ma szansę”, bo często przekładanie ostatecznie kończy się pracą wykonaną byle jak, na ostatnią chwilę.1 Poczułam, że takie podejście do prokrastynacji, pomaga mi zmienić do niej stosunek – przestaje być ona tylko moją największą zmorą, która niszczy moją pisarską i scenariuszową karierę, a staje się wymagającą nauczycielką.

Moje pisanie a prokrastynacja

Spróbuje teraz na podstawie własnych obserwacji swoich zachowań odpowiedzieć na pytania, które postawiłam na początku tego tekstu. Co się właściwie dzieje w moim mózgu? Skąd taki nagły przeskok z totalnej wręcz niemożności napisania czegokolwiek do sytuacji, kiedy bez problemów piszę jednym ciągiem dwie strony?

Za każdym razem z tą samą naiwnością sądzę, że usiądę i tak po prostu sobie napiszę co chcę. Czasem potrzebuję przygotować się do tematu, więc daję sobie jeden, dwa dni na to, a później do pisania. I zawsze kończy się tak samo – czytam bardzo chętnie, ale to co chcę napisać zaczyna się coraz bardziej rozmywać. Im więcej mam wiedzy, tym coraz bardziej czuję się niegotowa. Mówiąc wprost, dochodzę do wniosku, że nie rozumiem na takim poziomie na jakim chciałabym zrozumieć (tutaj oczywiście uaktywnia się mój perfekcjonizm). Kiedy próbuję coś napisać pojawia się potworny wręcz opór jakbym musiała przedrzeć się przez gęstwiny mojej świadomości, żeby móc wydobyć z niej chociaż jeden sensowny akapit. Wtedy właśnie się poddaje i zaczynam oglądać tzw. głupie filmiki, sprawdzam portale społecznościowe etc. Czuję, że sytuacja mnie przerosła i nie mam ochoty na robienie czegokolwiek sensownego. Po kilku godzinach, czasem kilku dniach spędzonych na wykonywaniu zastępczych czynności, czuję się tak zmęczona, że naprawdę wolałabym w tym czasie napisać doktorat o paprociach. Końcowym punktem programu jest załamanie nerwowe, podczas którego zaczynam podważać sens pisania czegokolwiek przeze mnie. Najczęściej wtedy płaczę i złoszczę się naprzemiennie. Podejrzewam, że wygląda to dosyć komicznie z zewnątrz, zapewniam jednak, że dla mnie to wcale śmieszne nie jest. Jestem już naprawdę zmęczona i często mówię sobie trudno, po prostu tego nie napiszę. I wtedy bardzo często następuje przełom, zaczynam pisać i słowa dosłownie płyną ciurkiem, ledwo nadążam je zapisywać.

Ten wpis miał być na początku o półkulach mózgowych, ale jak zaczęłam o nich czytać to zrozumiałam, że przetrawienie tego tematu zajmie mi jeszcze kilka lat 🙂 Pomimo to spróbuję odpowiedzieć na pytanie co się dzieje w moim mózgu podczas prokrastynowania pisania. Moim zdaniem następuje proces przetwarzania danych przez obie półkule. Teoretycznie za logiczne myślenie oraz pisanie odpowiada lewa półkula, ale ja czuję, że tak naprawdę moje teksty pisze prawa 🙂 Oczywiście jest to pewna metafora, bo na pewno ostateczny efekt jest wynikiem ich współpracy. Jednak to jak wygląda cały tekst, najważniejsze jego tezy oraz odpowiedzi, są efektem pracy prawej półkuli mózgu. Moje szarpanie wywołane jest tym, że na początku chce pisać i zarządzać całym procesem lewa strona mojego mózgu. Dlatego potrzebuję się zmęczyć, tak jakby uśpić mój bardziej racjonalny aspekt, żeby mogła wreszcie dojść do głosu moja druga natura. W wywiadach pisarze o swoim procesie pisania często mówią w bardzo podobny sposób – w stylu „to nie ja piszę, to coś przeze mnie pisze”, „do końca nie wiem jak to się dzieje”, „część rzeczy planuję, ale sam proces to alchemia tworzenia” etc. W dużym skrócie – prawa półkula mózgu jest bardziej emocjonalna, nastawiona na syntezę, postrzeganie obrazami, intuicyjna oraz odpowiada za nasze myślenie abstrakcyjne. Podobno to właśnie po tej stronie naszej świadomości przekraczamy ego i doświadczamy jedności. W lewej postrzegamy świat poprzez swoje „ja”, swoją przeszłość oraz wymyśloną przez to „ja” przyszłość. Operuje ona językiem i myśleniem logicznym. Wraz z rozwojem wiedzy na temat tego jak działa ludzki mózg, odchodzi się od bezwzględnego podziału na „lewą logiczną” i „prawą intuicyjną”. Dzisiaj wiadomo, że wiele ośrodków znajduje się po jednej i drugiej stronie. Nie ma również dowodów na to, że na przykład u artystów to prawa półkula jest dominująca, a u matematyków lewa. Ale z moich obserwacji wynika, że pomimo wszystko coś w tym jest – tylko nie jest to aż tak radykalne jak na początku sądzono. W jaki sposób współpracują ze sobą półkule u prokrastynatorów? Na pewno warto byłoby na ten temat przeprowadzić badania. Ja do tej pory pamiętam jak napisałam 16 dwustronicowych tzw. dokumentacji w jedną noc, czyli łącznie jakieś 32 strony. Koleżanka z pracy, która je redagowała, powiedziała, że były bardzo dobrze napisane. Tylko ja niewiele pamiętam z tego procesu, byłam już tak zmęczona, że pisałam jak w transie…

Moim zdaniem prokrastynacja będzie jednym (jak już nie jest) z głównych zaburzeń w naszym świecie. Dla mnie każda choroba, trudność, zaburzenie jest szansą na głębsze zrozumienie tego kim jestem i poznanie moich zasobów, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.

soap-bubble-1958650_1280

Ostatecznie po prostu trzeba zrobić to co tak długo odkładaliśmy, żeby przekonać się co nam przyniesie realizacja naszych planów. Jedyne co mogę poradzić w tym tekście, że warto to zrobić z miłości do siebie, bez nastawiania się jakoś bardzo negatywnie do samej prokrastynacji. Ona jest upierdliwa, ale zmierzenie się z nią, może nas zaprowadzić do nowego miejsca w życiu i świadomości. Coś wiem na ten temat. To właśnie moje „zamrożenie” między innymi w pisaniu zmotywowało mnie do pracy na sobą i nadal motywuje 😉

.

1Jedna z teorii psychologicznych na temat prokrastynacji mówi, że osoby cierpiące na nią mają niską samoocenę i boją się porażki. Odwlekanie w czasie zadania, robienie go na ostatnią chwilę, daje im usprawiedliwienie w razie gdyby to co zrobili spotkało się z krytyką. Przecież zrobili to bardzo szybko, więc nie pokazuje to ich prawdziwych możliwości.